Zakonczenie sezonu.

Czwartek, 19 czerwca 2008 · Komentarze(2)
Kategoria Nocą, Niemójrower
Zakonczenie sezonu.
Szkolnego rzeczjasna. Dzisiejszego popoludnia marcus075, zlozyl mi propozycje nie do odrzucenia. Propozycje wspolnego zakrecenia kilku kilometrow. Nie zastanawiajac sie wiele, propozycje przyjalem, i kilkanascie minut po 18, z tradycyjnym dla mnie poslizgiem, spotkalismy sie w Szczakowej pod Kosciolem.
Planowo chcielismy szybko zrobic petle - jaworzno->bukowno->trzebinia->balin->jaworzno, by przed zmrokiem jeszcze byc w domu. Wspolna jazda nie nacieszylismy sie zbyt dlugo - w Szczakowej, na przejezdzie Marek stracil powietrze w kolach. Obydwu (sic!). W zapasie byla tylko jedna. Wraz z powietrzem, zdala sie z niego uleciec chec do jazdy, no ale podtrzymywany przezemnie na duchu (glownie opowiesciami o niesamowitych latach i dziurawych detkach podczas naszej Jurajskiej wyprawy), zdecydowal sie chlopak na probe zaklejenia detek. Lekko nie bylo. Jedna z gum powaznie sie bronila, choc wszelki opor byl bez sensu, bo i tak po trwajacych 1,5h zabiegach serwisowych ruszylismy.
Bylo pozno, wiec z gory nastawilismy sie na jazde po zmroku i dosc pozny powrot. Dalej bylo juz gladko i bez przygod. W Trzebinii kilkunastominutowy, odpoczynek nad Balatonem i powrot, standardowo przez Gory Luszowskie.

Wyruszylismy po 18. W domu bylem o 23:13. I znow okazalo sie, ze faktycznie - nieszczescia chodza parami.

Wieczorna skalkowa exploracja

Poniedziałek, 16 czerwca 2008 · Komentarze(1)
Wieczorna skalkowa exploracja
Pod wzgledem miejsc nadajacych sie do lojenia, Jaworzno miewa sie calkiem niezle. Mamy kawalek triasowego wapienia na Dlugoszynie, sprawnie dzialajacy klub wspinaczkowy UKS K2. Uczniowski w prawdzie, ale maja kawalek swojej sztucznej scianki, na ktorej cos trenuja. Slowem - jest niezle. Ale kto powiedzial, ze nie mogloby byc lepiej?
Szukajac motywacji do tego by wieczorem sie jeszcze gdzies ruszyc, pomyslalem, ze poszukam miejsc, gdzie w przyszlosci, mozna by stworzyc jakas trase umozliwiajaca w miare przyjmen rozwijanie swoich zdolnosci, w wertykalnym przemieszczaniu sie.
Nic nie znalazlem. Pozno bylo, zrobilo sie ciemno, odwiedzilem tylko jedno z planowanych 4ech, albo 5ciu miejsc. Jak na zlosc zapomnialem baterii do czolowki :/
Mimo wszystko, sprawy tak nie zostawie. Nastepnym razem bedzie lepiej.

(dzisiaj juz na swoim bike'u)

Spokojna, wieczorna przejażdżka, czyli author'ski rajd testowy

Sobota, 7 czerwca 2008 · Komentarze(1)
Spokojna, wieczorna przejażdżka, czyli author'ski rajd testowy

Uff. przejażdżka pełna wrażeń. ale od początku...
Odwiedził mnie brat na swoim trekkowym authorze. Rower ma może ze 3lata, ale przejechał ledwo 1,5k km. Nie będę wychwalał i opisywał zalet, bo są tu tacy, co na lepszych sprzętach jeżdżą. W każdym razie osiągi są bez porównania insze niż na moim.
To miała być zwyczajna, wieczorna przejażdżka...
Zdjęć nie ma, bo ekstaza jazdy dopadła mnie tak mocno, że nie byłem w stanie - zrozumcie.

Zdjęć - nie będzie; DW w Dąbrowie G.

Niedziela, 1 czerwca 2008 · Komentarze(3)
Zdjęć - nie będzie; DW w Dąbrowie G.

Poranny wyjazd na Dzień Wspólnoty do Dąbrowy Górniczej. Od siebie dosyć leniwie jechałem w w stronę Sosnowca - Maczek, gdzie dołączył do mnie kolega. Dalej już szliśmy jak burza - średnia 30km/h na dystansie ok. 15km. Piotrek miał SPD :-) Trochę czasu w kościele, wśród znajomych, no i wracałem już sam, bez tunelu. Kilka km udało mi się jedynie za jakimś autobusem pociągnąć, AVS skoczyło - poza tym spokojnie i bez przygód ;-)
Trasa dosyć krótka, ale w końcu nie chodziło tu o to, by bić rekordy, ale w pięknym stylu zajechać pod kościół ;-)

Południowi pokutnicy, a wiatr wiał od krakowa

Sobota, 31 maja 2008 · Komentarze(2)
Południowi pokutnicy, a wiatr wiał od krakowa
Jaworzno -> Chrzanów -> Trzebinia -> Młoszowa -> Dulowa -> Wola Filipowska -> Krzeszowice -> Czerna -> Krzeszowice -> Wola Filipowska -> Dulowa -> Młoszowa -> Trzebinia -> Chrzanów -> Jaworzno

Z serii Jarkowe opowieści:

W historię wspinania na terenie jury krakowsko-częstochowskiej, a konkretniej dolinek podkrakowskich, w latach 30 ubiegłego stulecia, wpisała się pewna grupa, działająca pod nazwą "pokutnicy".
Gdy pewnego wieczora siedziałem przy - wspinaczkowym - ognisku, jeden z bardziej zaawansowanych wiekiem kolegów, zaczął snuć opowieści, o ich niesamowitych dokonaniach. Zacząłem wtedy wyobrażać sobie tych śmiałków, którzy nie mając takiego sprzętu, w jaki dzisiaj każdy może się wyposażyć, prowadzili niesamowite - jak na ich czasy - drogi. Jedyne co nie pasowało mi przez długi czas do tego wspaniałego obrazu, to tajemnicza, pobudzająca wyobraźnię, nazwa. Po wielu godzinach poszukiwań znalazłem. Wszelkie spiskowe teorie dziejów wtenczas prysły - okazało się, że ową nazwę, nadali im mieszkańcy wsi, przez które przechodzili, niosąc na swych barkach kilogramy ręcznie robionego, dzwoniącego szpeju.
Ja dzisiaj też byłem pokutnikiem (choć może pontnik by tu bardziej pasowało?), bo ciężko ochrzcić się inaczej po tej straszliwej przejażdżce pod wiatr, w temperaturze 30 st. C. Tymbardziej, że jechałem do klasztoru w Czernej :-)

Desperacka mina

Aleja św. Józefa

Czatkowicki kamieniołom

Tędy kiedyś z vanhelsing'iem szliśmy na jaskinie ;)

Krzeszowice

By posłuchać jak ptak śpiewa. I zrozumieć co szumią drzewa

Czwartek, 29 maja 2008 · Komentarze(2)
By posłuchać jak ptak śpiewa. I zrozumieć co szumią drzewa

Wbrew mym szosowym przyzwyczajeniom, dzisiaj było krócej, troszkę wolniej, co nie oznacza, że mniej wydatnie! Stwierdziłem, że w związku z tym, że dawno długoszyńskim skałkom się z bliska nie przyglądałem, wypadałoby jakiś mały i skromny boulder sobie urządzić. Palce stęsknione dotyku środkowotriasowego wapienia, zanurzyłem w fakerkowych dziurkach, a stopy schroniłem w przyjemną ciasnotę moich Rock Pillarsów. Udało się! Ulubiony VI.1+ boulder poszedł od strzała (szkoda, że już nie może być w OSie).

Zdjęć niestety nie mam, ale na zaostrzenie apetytu i zbudowanie klimatu, jedno ze zdjęć z mojej ostatniej wyprawy w Czeskie dziury:

Chroniczny brak czasu, lub każda wymówka jest dobra

Wtorek, 27 maja 2008 · Komentarze(2)
Chroniczny brak czasu, lub każda wymówka jest dobra

A tak na serio, to Będziński zamek, z paskudnym, kategorycznie domagającym się rychłej wymiany napędem.
Pragnienie kręcenia, które sięgnęło dzisiaj zenitu, zdawało się stłumić niechęć do mojego napędu. Przemogłem się i wsiadłem. Dość fajnie jak na pierwszy raz, po dłuższej przerwie.

Jaworzno->Sosnowiec->Dąbrowa Górnicza->Będzin->Dąbrowa Górnicza->Sosnowiec->Jaworzno

Roz(ŻAR)zona sobota

Sobota, 29 marca 2008 · Komentarze(10)
Roz(ŻAR)zona sobota

Przez moją tymczasową jednooczność, wpis pojawia się z lekkim opóźnieniem, ale o tym później.

Wyjazd zaczął się w moim stylu, czyli lekkim opóźnieniem, co jednak nie zepsuło nam na szczęście reszty trasy. Wbrew naszemu wcześniejszemu nastawieniu, kręciło się całkiem przyjemnie do samego Międzybrodzia Żywieckiego. "Schody" (niebagatelne, bo jakieś 8km-owe), zaczęły się na podjeździe pod g. Żar. Mimo, że okrutnej stromizny nie było, to jednak IMHO podjazd był męczący. Ale daliśmy radę. Warto było ponieść ten trud iście wspinaczkowy, by na górze móc podziwiać widok na Beskidy. Szkoda tylko, że widoczność pozostawiła trochę do życzenia, nie mniej jednak - było w porządku.
Zaskakujący był fakt, że podjazd, który się pokonywało jakieś 1.5h, w przeciwnym kierunku, udało się załatwić w ok. 8 minut, a i to przy dość spokojnej jeździe, bo na inną nie pozwalał mokry asfalt.
Droga powrotna, byłaby całkiem przyjemna, gdyby nie fakt, że jadąc w strugach deszczu, spod van'owego semi slicka, wyskoczyło coś i wpadło do mojego oka. Skubaństwo zaszyło się gdzieś pod powieką, trzymało się aż do Jaworzna i było powodem mojej wieczornej wizyty na pogotowiu! Ku przestrodze tych, co rezygują z używania okularów podczas dłuższych wypadów...
Popołudniem dotarliśmy do naszego miasta, które ku naszej uciesze - wyschniętych już rowerzystów - przywitało nas... burzą. Tak to już jest. Nigdy nie twierdziłem, że Jaworzno jest przyjazne rowerzystom ;-)

No i standardowo kilka zdjęć (głównie podkradzionych z aparatu vanhelsing'a)

Zapora elektrowni Żar-Porąbka


Kolejne minuty morderczej premii górskiej




Widok z podjazdu


Zbiornik wodny na samym szczycie


Twarz moja, po kilkunastu km za Piotrkiem. Moje opony niestety tak nie chlapią, więc nawet nie miałem jak się zrewanżować :/

Jaworzno - Bukowno + pętla wokół EJIII

Niedziela, 9 marca 2008 · Komentarze(2)
Jaworzno - Bukowno + pętla wokół EJIII

Przyjemna temperatura, piękne słońce za oknem i niespożyte pokłady siły w mięśniach zmotywowały mnie do tej przejażdżki. Trasa dosyć dobrze znana i monotonna, ale satysfakcjonująca. Nadchodzącą wiosna, wprost skapywała wraz z promieniami słońca, z gałęzi budzących się do życia drzew.