Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2008

Dystans całkowity:159.90 km (w terenie 20.00 km; 12.51%)
Czas w ruchu:06:41
Średnia prędkość:23.93 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:53.30 km i 2h 13m
Więcej statystyk

Południowi pokutnicy, a wiatr wiał od krakowa

Sobota, 31 maja 2008 · Komentarze(2)
Południowi pokutnicy, a wiatr wiał od krakowa
Jaworzno -> Chrzanów -> Trzebinia -> Młoszowa -> Dulowa -> Wola Filipowska -> Krzeszowice -> Czerna -> Krzeszowice -> Wola Filipowska -> Dulowa -> Młoszowa -> Trzebinia -> Chrzanów -> Jaworzno

Z serii Jarkowe opowieści:

W historię wspinania na terenie jury krakowsko-częstochowskiej, a konkretniej dolinek podkrakowskich, w latach 30 ubiegłego stulecia, wpisała się pewna grupa, działająca pod nazwą "pokutnicy".
Gdy pewnego wieczora siedziałem przy - wspinaczkowym - ognisku, jeden z bardziej zaawansowanych wiekiem kolegów, zaczął snuć opowieści, o ich niesamowitych dokonaniach. Zacząłem wtedy wyobrażać sobie tych śmiałków, którzy nie mając takiego sprzętu, w jaki dzisiaj każdy może się wyposażyć, prowadzili niesamowite - jak na ich czasy - drogi. Jedyne co nie pasowało mi przez długi czas do tego wspaniałego obrazu, to tajemnicza, pobudzająca wyobraźnię, nazwa. Po wielu godzinach poszukiwań znalazłem. Wszelkie spiskowe teorie dziejów wtenczas prysły - okazało się, że ową nazwę, nadali im mieszkańcy wsi, przez które przechodzili, niosąc na swych barkach kilogramy ręcznie robionego, dzwoniącego szpeju.
Ja dzisiaj też byłem pokutnikiem (choć może pontnik by tu bardziej pasowało?), bo ciężko ochrzcić się inaczej po tej straszliwej przejażdżce pod wiatr, w temperaturze 30 st. C. Tymbardziej, że jechałem do klasztoru w Czernej :-)

Desperacka mina

Aleja św. Józefa

Czatkowicki kamieniołom

Tędy kiedyś z vanhelsing'iem szliśmy na jaskinie ;)

Krzeszowice

By posłuchać jak ptak śpiewa. I zrozumieć co szumią drzewa

Czwartek, 29 maja 2008 · Komentarze(2)
By posłuchać jak ptak śpiewa. I zrozumieć co szumią drzewa

Wbrew mym szosowym przyzwyczajeniom, dzisiaj było krócej, troszkę wolniej, co nie oznacza, że mniej wydatnie! Stwierdziłem, że w związku z tym, że dawno długoszyńskim skałkom się z bliska nie przyglądałem, wypadałoby jakiś mały i skromny boulder sobie urządzić. Palce stęsknione dotyku środkowotriasowego wapienia, zanurzyłem w fakerkowych dziurkach, a stopy schroniłem w przyjemną ciasnotę moich Rock Pillarsów. Udało się! Ulubiony VI.1+ boulder poszedł od strzała (szkoda, że już nie może być w OSie).

Zdjęć niestety nie mam, ale na zaostrzenie apetytu i zbudowanie klimatu, jedno ze zdjęć z mojej ostatniej wyprawy w Czeskie dziury:

Chroniczny brak czasu, lub każda wymówka jest dobra

Wtorek, 27 maja 2008 · Komentarze(2)
Chroniczny brak czasu, lub każda wymówka jest dobra

A tak na serio, to Będziński zamek, z paskudnym, kategorycznie domagającym się rychłej wymiany napędem.
Pragnienie kręcenia, które sięgnęło dzisiaj zenitu, zdawało się stłumić niechęć do mojego napędu. Przemogłem się i wsiadłem. Dość fajnie jak na pierwszy raz, po dłuższej przerwie.

Jaworzno->Sosnowiec->Dąbrowa Górnicza->Będzin->Dąbrowa Górnicza->Sosnowiec->Jaworzno