Mała wyprawa speleo-rowerowa, pod zacnym kryptonimem. A chodziło tylko o rozglądnięcie się w tym frapującym mnie regionie. Kto wie co kryje się w tym masowym pęknięciu warstwy wapieni triasowych...
W moim zagmatwanym życiu (w końcu to blog jest, więc o życiu też winno się tu pisać :D), zaistniała dziś potrzeba odwiedzenia bike shop'u. Pojechałem sobie zatem w stronę centrum mojego miasta, by w drodze powrotnej zahaczyć o ów sklep. No i w pechowym momencie, zjeżdżając na dwukierunkowej z prawego pasa, na lewe pobocze, miało miejsce duże niedopatrzenie z mojej strony... zrobiłem to na podwójnej ciągłej, a nie zwróciłem uwagi na radiowóz nadjeżdżający z przeciwka :/ Na szczęście dla mnie, chłopaki byli mili i obyło się bez płacenia.
Moi drodzy, zatem zgodnym chórem - Chwalmy Polską Policję!
Miałem wrzucić jakieś zdjęcie, ale bałem się, że się rozmyślą...
Będąc świadomym smutnego faktu, że przede mną prawdopodobnie jedne z ostatnich kilometrów tego sezonu rowerowego, wychodzę z założenia, że warto jeszcze - póki pogoda względna - dojechać parę kilometrów. Stąd też kolejny pętla wokół Elektrowni Jaworzno III, potem w kierunku Szczakowej, a stamtąd do Centrum. W Centrum zbadałem wskazania licznika, i doszedłem do wniosku, że długość trasy jest dla mnie za mała, by wracać najkrótszą drogą do domu, więc pojechałem nieco dłuższą - z powrotem do Szczakowej, w kierunku Oś. Stałego, by ostatecznie dotrzeć do ciepłego, kochanego domku :)
Brak wiatru, oraz niezbyt wysoka temperatura mobilizująca mięśnie do wydajniejszej pracy, oraz potrzeba odwiedzenia brata, stały się powodem rozpoczęcia tej wyprawy :D Dawno nie sprawdzałem jak tam stoję z wydolnością, więc postanowiłem przejechać ten dystans, ciągnąc go nieco ambitniej, co zaowocowało całkiem niezłą średnią. Sama trasa była zdecydowanie płaska, na asfalcie o dobrej jakości, pozbawiona większych zjazdów, a i pare podjazdów się trafiło. Zrobiłem pętlę w okół EJIII, od ul. Wojska Polskiego, potem w Promienną, Martyniaków i znowu na Wojska Polskiego, skąd już powrotną drogą w stronę Niedzielisk, do brata. Nie powiem, trasa kosztowała mnie nieco więcej potu niż standardowo, ale i satysfakcja była współmiernie większa.
Pewnego pochmurnego popołudnia odwiedził mnie kuzyn. A ja co? Chcąc wywinąć się od domowych porządków, zaproponowałem mu małą, rowerową przejażdżkę, która w ostateczności zaowocowała tripdist'em o wartości 24,7km. Pojechaliśmy sobie w stronę Elektrowni Jaworzno III, skąd skręciliśmy w leśny dukt, prowadzący do Jelenia. Potem już standardowo w kierunku Centrum Jaworzna i do domu. Kuzyn jest "niepartyjny", więc czas wyszedł marny - 01:23, ale gościu dzielnie pedałował mimo defektującego rowerka. No i też mam nadzieję, że udało mi się go choć w niewielkim stopniu zarazić nieco bardziej sportowym stylem jazdy :)
Aktualnie się uczę, a rower pozwala mi na oderwanie się od szarości dnia codziennego. Preferuję trasy zróżnicowane, jednak z dominantą szosy.
Poza rowerem, pasjonuję się także alpinizmem - głównie jaskiniowym (choć innym też nie pogardzę). Uwielbiam czytać, zgłębiać tajniki historii literatury, a w wolnych chwilach zanurzyć się w świecie algorytmów i funkcji, programując sobie w którymś z moich ulubionych języków.