Wpisy archiwalne w kategorii

Nocą

Dystans całkowity:283.83 km (w terenie 3.00 km; 1.06%)
Czas w ruchu:11:22
Średnia prędkość:24.97 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:47.30 km i 1h 53m
Więcej statystyk

Dojazd na miejsce zbrodni

Środa, 31 grudnia 2008 · Komentarze(0)
Kategoria Nocą
Dojazd na miejsce zbrodni

Ostatnio nieco rzadziej pisuję o tym, że jeżdżę. ale żeby nie było - nadal jeżdżę!
Noc sylwestrową 2008/2009 postanowiłem spędzić z przyjaciółmi w Błędowie.
Błędów to wieś. Niby dzielnica Dąbrowy Górniczej... No ale mimo wszystko. Wieś.
Do centrum DG stamtąd jest 25km. Dostać się tam z Jaworzna, to nie lada problem. Pojechaliśmy więc z Krejzim.
Przez Maczki, Sławków, klucząc po DG - wreszcie dotarliśmy do Błędowa.

Przy -7st.C, w ciemnościach rozświetlanych jedynie czołówką, jazda miała niepowtarzalny klimat. Zwłaszcza, że z 3/4 drogi musieliśmy się wracać gdzieś tak do 1/2 (sam już dokładnie nie wiem ile - nie miałem siły kontrolować dystansu), bo jak się okazało, podczas postoju, Krejzi zostawił tam swój plecak.

(ciąg dalszy - już noworoczny, w następnym wpisie ;)

Kolejny wyjazd na SOW. Tym

Niedziela, 19 października 2008 · Komentarze(4)
Kategoria Nocą
Kolejny wyjazd na SOW. Tym razem trasa nieco bogatsza, bo powrót przez maczki, z Piotrkiem.

Jaworzno - Sosnowiec (centrum) - Sosnowiec (maczki) - Jaworzno, G. Piasku - Dąbrowa

Noc świętojańska w samotności

Niedziela, 22 czerwca 2008 · Komentarze(4)
Kategoria Samotnie, Nocą
Noc świętojańska w samotności
Tymczasowo jestem bez komputera, to i do głowy różne mniej, lub bardziej dzikie pomysły mi przychodzą. Na przykład wczoraj (a właściwie z wczoraj na dzisiaj), korzystając z tej najkrótszej nocy w roku, postanowiłem sobie zaserwować jakąś niekrótką, nocną, samotną trasę:

Jaworzno -> Sosnowiec (Maczki) -> Sławków -> Bukowno -> Trzebinia -> Chrzanów -> Jaworzno

Wyjechałem ok. 21:40. w domu byłem po 1 (po drodze złożyłem wizytę Marcie).
Upały są co raz bardziej nieznośne. Parno i duszno. Zdecydowanie najlepiej jeździ mi się w nocy. Wiecie jak fajnie jechać o północy środkiem "krajówki" i być mijanym przez samochody nie częściej niż np. raz na 5 minut?
Nawet bez obaw, dla zabicia samotności, mogłem sobie pozwolić na SMSowanie w czasie jazdy :)

Ach. No i ta noc świętojańska :)
Pozdrowienia dla dwóch przesympatycznych białogłowych, spotkanych w Sławkowie na rynku (również sympatycznym), co - ku mojemu zaskoczeniu - tak sprawnie pokierowały mnie w stronę Bukowna.

Najwieksze srednie, wkreca sie noca

Piątek, 20 czerwca 2008 · Komentarze(5)
Kategoria Nocą
Najwieksze srednie, wkreca sie noca
Przynajmniej, takie odnosze czasem wrazenie.
Tym razem w doborowym towarzystwie BSowej, jaworznickiej braci (sparco i vanhelsing), wybralem sie na wieczorne krecenie po okolicznych wsiach. Bylo dosyc szybko - tak jak lubimy. Chlopaki zgarneli mnie po uprzednim wkreceniu juz paru kilometrow. Kierunek:
Brzezinka, Ledziny, Imielin, Jelen (zahaczajac jeszcze o wicia), Sobieski, dojechalem do Podleza. Tam opuscil mnie van, i dalej juz w samotnosci, do domu.
Jazda o tej porze, wbrew pozorom daje mi na prawde duzo frajdy. Chyba ostatnio co raz wiecej.

Zakonczenie sezonu.

Czwartek, 19 czerwca 2008 · Komentarze(2)
Kategoria Nocą, Niemójrower
Zakonczenie sezonu.
Szkolnego rzeczjasna. Dzisiejszego popoludnia marcus075, zlozyl mi propozycje nie do odrzucenia. Propozycje wspolnego zakrecenia kilku kilometrow. Nie zastanawiajac sie wiele, propozycje przyjalem, i kilkanascie minut po 18, z tradycyjnym dla mnie poslizgiem, spotkalismy sie w Szczakowej pod Kosciolem.
Planowo chcielismy szybko zrobic petle - jaworzno->bukowno->trzebinia->balin->jaworzno, by przed zmrokiem jeszcze byc w domu. Wspolna jazda nie nacieszylismy sie zbyt dlugo - w Szczakowej, na przejezdzie Marek stracil powietrze w kolach. Obydwu (sic!). W zapasie byla tylko jedna. Wraz z powietrzem, zdala sie z niego uleciec chec do jazdy, no ale podtrzymywany przezemnie na duchu (glownie opowiesciami o niesamowitych latach i dziurawych detkach podczas naszej Jurajskiej wyprawy), zdecydowal sie chlopak na probe zaklejenia detek. Lekko nie bylo. Jedna z gum powaznie sie bronila, choc wszelki opor byl bez sensu, bo i tak po trwajacych 1,5h zabiegach serwisowych ruszylismy.
Bylo pozno, wiec z gory nastawilismy sie na jazde po zmroku i dosc pozny powrot. Dalej bylo juz gladko i bez przygod. W Trzebinii kilkunastominutowy, odpoczynek nad Balatonem i powrot, standardowo przez Gory Luszowskie.

Wyruszylismy po 18. W domu bylem o 23:13. I znow okazalo sie, ze faktycznie - nieszczescia chodza parami.