Powrót z sylwestra. (<-- dojazd na miejsce zbrodni)
Jak może się wracać po tak szalonej nocy? SZALENIE. A tak na serio, to było naprawdę ciężko. Tak jak lubię. Dawno się tak nie umachałem. Do tego zapomniałem wysuszyć ubrań i musiałem na siebie zakładać wilgotne :/ brrr. Paskudna sprawa. Ciekawe co na to powie mój układ odpornościowy. Miał wczoraj i dziś, prawdziwą szkołę przetrwania.
Żeby trochę dokręcić, to w Sławkowie złożyliśmy wizytę pewnej Pani...
Ale niezależnie od tego co powie - impreza była nadzwyczaj udana. Nie byłaby taka gdyby nie rewelacyjne towarzystwo, oraz Charyzmatyczny Gospodarz. Na którego ręce także złożyć wypada wielkie podziękowania. Mam nadzieję, że nie tylko my tak dobrze się bawiliśmy ;)
Ostatnio nieco rzadziej pisuję o tym, że jeżdżę. ale żeby nie było - nadal jeżdżę! Noc sylwestrową 2008/2009 postanowiłem spędzić z przyjaciółmi w Błędowie. Błędów to wieś. Niby dzielnica Dąbrowy Górniczej... No ale mimo wszystko. Wieś. Do centrum DG stamtąd jest 25km. Dostać się tam z Jaworzna, to nie lada problem. Pojechaliśmy więc z Krejzim. Przez Maczki, Sławków, klucząc po DG - wreszcie dotarliśmy do Błędowa.
Przy -7st.C, w ciemnościach rozświetlanych jedynie czołówką, jazda miała niepowtarzalny klimat. Zwłaszcza, że z 3/4 drogi musieliśmy się wracać gdzieś tak do 1/2 (sam już dokładnie nie wiem ile - nie miałem siły kontrolować dystansu), bo jak się okazało, podczas postoju, Krejzi zostawił tam swój plecak.
(ciąg dalszy - już noworoczny, w następnym wpisie ;)
Taki rekreacyjny wyjazd przy okazji ładnej pogody. A po powrocie, jak w każdą niedzielę - Seminarium w Sosnowcu. Może jutro coś jeszcze napiszę i zarzucę jakimś zdjęciem.
Noc świętojańska w samotności Tymczasowo jestem bez komputera, to i do głowy różne mniej, lub bardziej dzikie pomysły mi przychodzą. Na przykład wczoraj (a właściwie z wczoraj na dzisiaj), korzystając z tej najkrótszej nocy w roku, postanowiłem sobie zaserwować jakąś niekrótką, nocną, samotną trasę:
Wyjechałem ok. 21:40. w domu byłem po 1 (po drodze złożyłem wizytę Marcie). Upały są co raz bardziej nieznośne. Parno i duszno. Zdecydowanie najlepiej jeździ mi się w nocy. Wiecie jak fajnie jechać o północy środkiem "krajówki" i być mijanym przez samochody nie częściej niż np. raz na 5 minut? Nawet bez obaw, dla zabicia samotności, mogłem sobie pozwolić na SMSowanie w czasie jazdy :)
Ach. No i ta noc świętojańska :) Pozdrowienia dla dwóch przesympatycznych białogłowych, spotkanych w Sławkowie na rynku (również sympatycznym), co - ku mojemu zaskoczeniu - tak sprawnie pokierowały mnie w stronę Bukowna.
Krotko. Chcialem zobaczyc, co na Dniach Jaworzna sie dzieje, a potem rozsmakowac sie samotnoscia i kilkoma "jaskiniami" w starym, warpiowskim kamieniolomie.
Najwieksze srednie, wkreca sie noca Przynajmniej, takie odnosze czasem wrazenie. Tym razem w doborowym towarzystwie BSowej, jaworznickiej braci (sparco i vanhelsing), wybralem sie na wieczorne krecenie po okolicznych wsiach. Bylo dosyc szybko - tak jak lubimy. Chlopaki zgarneli mnie po uprzednim wkreceniu juz paru kilometrow. Kierunek: Brzezinka, Ledziny, Imielin, Jelen (zahaczajac jeszcze o wicia), Sobieski, dojechalem do Podleza. Tam opuscil mnie van, i dalej juz w samotnosci, do domu. Jazda o tej porze, wbrew pozorom daje mi na prawde duzo frajdy. Chyba ostatnio co raz wiecej.
Aktualnie się uczę, a rower pozwala mi na oderwanie się od szarości dnia codziennego. Preferuję trasy zróżnicowane, jednak z dominantą szosy.
Poza rowerem, pasjonuję się także alpinizmem - głównie jaskiniowym (choć innym też nie pogardzę). Uwielbiam czytać, zgłębiać tajniki historii literatury, a w wolnych chwilach zanurzyć się w świecie algorytmów i funkcji, programując sobie w którymś z moich ulubionych języków.